wtorek, 3 maja 2011

zimny, zimny maj

Jeden dzień w dziewięciu odsłonach.
1. Wczoraj, zanim zniknęliśmy w tumanach kurzu w piwnicy, upiekłam sernik nowojorski. Dziś rano jadłam ten sernik w łóżku, piłam kawę, którą zaparzył mi P. zanim wyszedł biegać i czytałam dokumenty z pracy. W pidżamie zostałam do 13.00.
2. Wystawa Annie Leibovitz na parkanie Ogrodu Botanicznego. Chciałam ją zobaczyć, poszliśmy po południu. Padało. Kiepska pogoda na spacer. Na Placu na Rozdrożu wsiedliśmy w autobus.
3. Bardzo dobry kebab na Chmielnej.
4. Złamała nam się parasolka pod naporem wiatru. Wyrzuciliśmy ją do kosza przy metrze Centrum.
5. Znów posprzeczaliśmy się o Muzeum Sztuki Współczesnej. Chociaż ja właściwie nie chciałam wchodzić w konflikt, a jak najszybciej zakończyć ten temat. P. narzekał, że wolałby, aby miasto sprzedało ten teren pod opłacalną inwestycję.
6. "Erratum" w Kinotece. Warto zobaczyć. Bardzo dobre.
7. Gdy wyszliśmy z kina padało jeszcze bardziej. Założyłam na głowę szal i zawiązałam go jak chustkę pod brodą. "Czy wyglądam jak babcia?" "Tak".
8. W przejściu podziemnym pod Dworcem Centralnym ruch, dużo ludzi. Wróciło życie. Tak pomyślałam.
9. Teraz odgrzewam rosół. Wyjrzałam za okno. Pada śnieg.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz