niedziela, 5 czerwca 2011

OK. Była krótka przerwa od bloga. Widocznie nic ciekawego się nie działo albo nie miałam nic do powiedzenia na temat tego, co się dzieje. Po świętach próbowałam napisać post o Rosji, ale się nie udało - najpierw odkładałam, a potem naprawdę nie miałam czasu. W pracy było dużo pracy... Teraz trochę spokojniej. Tylko trochę.
Fala upałów sprawia, że czuję się, jakby już były wakacje. Popołudniami nawet czasem uskuteczniam dolce far niente. Przemek kupił na balkon meble - 2 fotele i stolik. O dziwo zmieściły się na tej mikroskopijnej przestrzeni. Wczoraj zjedliśmy tam obiadokolację.
Nasz duży pokój opustoszał. Pewnej nocy Przemka obudził huk. W pierwszej chwili pomyślał, że ktoś się do nas włamuje, jednak po sprawdzeniu sąsiedniego pokoju okazało się, że pękł nasz szklany stolik. Dobrze, że nie spadł nikomu na nogę. Nigdy więcej szklanych stolików! Może był to wyraźny sygnał dla nas, że trzeba wreszcie zrobić długo planowany remont... Szkoda tylko, że pani architekt nie odpowiada na telefony.
Bardzo chciałabym coś zrobić, ale nie bardzo wiem, w którą stronę skierować swoją energię. Dziwne uczucie. Wyczekiwanie. Na przełom. Impuls. Może być tak, że nic takiego nie nastąpi, a decyzja powinna wyjść ode mnie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz