niedziela, 12 czerwca 2011

idealne zwieńczenie dnia

Weekend bardzo aktywny towarzysko. W piątek wieczór panieński Karoliny, w sobotę ślub (+ chrzciny), a dziś – piknik poprawinowy w Parku Skaryszewskim. Dojadaliśmy resztki jedzenia z wesela, same pyszności od Kręglickich i popijaliśmy chilijskie wino leżąc na kocykach. Wokół biegały dzieci, goniąc psy, które goniły piłki. Ktoś robił zdjęcia, ktoś jeździł na rowerze. Przymknęłam oczy, słońce łagodnie grzało mi twarz. Było idealnie. Idealny moment to taki, w którym nie myślę o tym, co będzie jutro, nie skupiam się na nadchodzącym. Przypomniał mi się klimat wakacyjnych przed-wieczorów z dzieciństwa. Po  powrocie do domu miałam ochotę obejrzeć dobranockę albo włoski serial nadawany po „Dzienniku”. Ech… Byłoby to naprawdę idealne zwieńczenie dnia. Z tym że, gdy wróciliśmy było już po dobranocce, a tak w ogóle to nie mamy telewizora.
Zamiast tego zrobiłam więc truskawki z bitą śmietaną i pokruszonymi ciasteczkami digestive. Zamiast tortu urodzinowego dla Męża. Wszystkiego najlepszego, Kochanie...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz