niedziela, 26 lutego 2012

od środka

Czasem jest tak, że dzień, który zapowiada się bardzo dobrze albo przynajmniej nieźle, nagle rozpada się i psuje, a powody takiego zwrotu są niezrozumiałe. Z pozoru nic się nie wydarza, ale przestaje ci się chcieć i popadasz w apatię. Wszystko, na co do tej pory patrzyłeś z nadzieją, przestaje być doskonałe, i pojawia się pewność, że to nie zadziała. Właściwie dziwisz się sobie, że wcześniej tego nie zauważyłeś.
Może to tak, jak z dojrzałym owocem - kiedy osiąga najpełniejszy smak, soczystość, kolor, niepostrzeżenie zaczyna się psuć. Wygląda jeszcze całkiem nieźle, ale kiedy po niego sięgniesz, poczujesz, że od środka zaczął gnić.

Jestem sama w domu i próbuję uratować ten dzień przyglądając się jemu i sobie trochę z boku. Pogrążam się w swojej kuchennej medytacji. Lubię gotować, bo gotowanie daje szybki efekt. Wkładam w to pewien wysiłek, ale po paru chwilach albo godzinach otrzymuję potrawę, która rozgrzeje żołądek i na chwilę chociaż uszczęśliwi nie tylko mnie, ale i tego, z kim jem.
Lubię obierać warzywa - z tego samego powodu. W kilka minut są czyste i gotowe, by stać się częścią jakiegoś dania. Lubię zapach warzyw na swoich dłoniach, nie przeszkadza mi, że jeszcze po kilku godzinach pachną selerem albo cebulą i czosnkiem.
Teraz gotuję rosół. Dodałam przyprawy: dwa ziarenka ziela angielskiego, kilka pieprzu, jeden laurowy listek i kilkanaście kuleczek kolendry. A teraz pozwalam, żeby czas zrobił swoje.

***
Od środka, bo nie jestem w stanie podjąć opowieści w momencie, w którym ją przerwałam.
Tak, spadł w końcu śnieg i zrobiło się lepiej. A potem dostaliśmy cudowny prezent, który jednak dany nam był tylko na chwilę. Nigdy nie przypuszczałam, że przez zaledwie kilka dni, można się tak zżyć z myślą (?), pewną wersją przyszłości (?), że gdy ona znika, wszystko wokół jest zmienione. I nie udaje się tak po prostu zapomnieć.
A potem znów spadł śnieg i przykrył wszystko grubą warstwą białego puchu.

1 komentarz:

  1. Dużo o Tobie myślę ostatnio, wiesz?. Nie wiem czemu. Samo przychodzi.
    bardzo mnie zasmucił Twój wpis. mam nadzieję, że go niewłaściwe interpretuję.
    całuję i ściskam.

    OdpowiedzUsuń