poniedziałek, 21 marca 2011

a jednak

Tak się zapierałam, tak się przed tym wzbraniałam, a jednak dziś poszłam i sama poprosiłam o zwolnienie lekarskie. Byłam twardzielem, poszłam dziś do pracy, ale jutro to ja muszę odpocząć. Antybiotyk mnie sponiewierał. Szczerze. Mam tylko nadzieję, że tak samo jak mnie potraktuje bakterie, które się rozgościły w moich górnych drogach oddechowych.
Miałam wyrzuty sumienia, że nie do końca zastosowałam się do terapii zleconej przez Panią Doktor w sobotę. Konkretnie chodzi mi o spanie. Wczoraj położyłam się o 23., myśląc, że w zasadzie to za późno, powinnam była wcześniej, żeby tak naprawdę wypocząć, ale mój organizm miał na ten temat inne zdanie. Obudziłam się o 5.30. No i weź tu się lecz... Opowiedziałam o tym lekarzowi, który wypisywał mi zwolnienie - powiedział, że mnie rozumie. Naturalnie trzeba się wysypiać, ale konieczność spania długo dotyczy raczej osób pracujących fizycznie... Hm. A więc dałam się nabrać tej Pani Doktor. Przez tę jej terapię rozbolał mnie tylko kręgosłup... Tymczasem - żegnaj terrorze snu!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz