niedziela, 3 kwietnia 2011

spacerrrr!

Wiosna. Czuję to, już za tydzień- dwa wszystko będzie zielone, a ja jak co roku przegapię moment rozkwitania pąków... :)
Byliśmy dziś na super długim spacerze - jak mi czegoś takiego brakowało!!! Dotleniłam sobie chyba każdą komórkę mózgu. A tak w ogóle to prawie wszyscy warszawiacy wylegli na ulice. Takie tłumy jak na jakiejś demonstracji :)
Zrobiliśmy sobie przerwę na kawę w Qchni Artystycznej i to był najgorszy element spaceru. Jest taki moment w życiu niektórych knajp, kiedy z właścicieli uchodzi powietrze i już im się nie chce doglądać interesu jak dawniej, więc przedsięwzięcie traci impet i całość zaczyna się staczać jak po równi pochyłej. Obsługa marna - na wszystko trzeba było czekać absurdalnie długo - na przyjęcie zamówienia, na realizację zamówienia, na rachunek, a potem na czytnik kart... Do latte za 12 zł nie było brązowego cukru. A mama Przemka nie dostała słomki do swojego koktajlu (22 zł) bo słomki się skończyły... Stosunek jakości do ceny naprawdę niekorzystny. I to niby nic wielkiego - zatrzymaliśmy się na kawę, i nie spodziewałam się, że tak to wszystko można popsuć.

Ale dosyć narzekania. Idę spać, bo jutro czeka mnie dużo pracy. Nowy zaczął. Nie jestem przyzwyczajona, żeby zadaniować kogoś jeszcze oprócz siebie samej. Ale trzeba się nauczyć...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz