sobota, 8 stycznia 2011

Jakie są oczekiwania katolików wobec Kościoła?
Dziś mieliśmy Kolędę. W zeszłym roku nie było, bo w naszej parafii jest za mało księży i nie zdążyli dotrzeć do naszej ulicy. W tym roku od nas zaczęli. Chodził ksiądz, który nam udzielał ślubu. Przyszedł, pomodliliśmy się, pobłogosławił dom. Potem na chwilę usiadł. Pogadaliśmy chwilę. Poszedł.
Po tej wizycie Przemek oświadczył, że jest rozczarowany.
- Może masz za duże oczekiwania - odpowiedziałam. Jak sobie wyobrażasz taką wizytę?
- Chciałbym, żeby zapytał, czy mamy jakieś pytania, wątpliwości, wie, że niedawno braliśmy ślub, mógłby coś powiedzieć, dowiedzieć się czegoś o nas... Nie wiem. To są za duże oczekiwania?
No może faktycznie nie są. Ale może są.
Kościół jest wspólnotą katolików. Kościół to nie tylko księża, ale też my. Może więc jednak nie należy zbyt wiele wymagać od księdza, a samemu zadawać pytania i szukać odpowiedzi...? Mam więc dylemat i dobrze.

Po południu zrobiliśmy drugie podejście do kupna okularów dla Przemka. Bezskuteczne. Na mapie Złotych Tarasów odnaleźliśmy dwa punkty Vision Express. Jakoś udało nam się trafić do pierwszego. Przez jakieś dwadzieścia minut Mąż wybierał i przymierzał oprawki popadając w coraz większe zniechęcenie. Ja odpadłam po jakichś dziesięciu i tylko siedząco kiwałam głową na tak albo na nie (przeważnie). W końcu padło "No, dobra, chodźmy do drugiego". Poszliśmy.
Wchodzimy, ja od razu siadam, Przemek podchodzi do półeczek, wybiera jakieś okulary - "O, zobacz, te! Mogą być, nie?" Kręcę głową, ale kontem oka zauważam, że coś jest nie tak - ta sama sprzedawczyni, co w poprzednim sklepie. Może przyszła coś załatwić. I ci sami klienci. Zaraz, zaraz, i ten sam stolik, na którym wyłożone są te same oprawki...
- Przemciu, przyszliśmy do tego samego sklepu, wiesz...?
Okazało się, że zatoczyliśmy kółko, wchodząc do sklepu z drugiej strony.
Ale w tym drugim sklepie też nic nie było :(

Wieczorem - kino. "Tamara i mężczyźni" Stephena Frearsa. OK. Dobra rozrywka na sobotni wieczór. Kilka szczerze śmiesznych momentów. Komedia, ale nie do końca. Jest tam parę wątków gorzkich i smutnych. Polecam. Mąż powiedział, że to film dla bab.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz