wtorek, 25 sierpnia 2009

17.08.2009 ponad



Jeszcze wczoraj nie mogłam uwierzyć w to, że jedziemy na wakacje.
A teraz jestem. Grają cykady. Jest gorąąąąco… Wyłączam w hotelowym pokoju klimatyzację, bo cały rok tęskniłam za tą temperaturą.
Zaraz po zalogowaniu się w hotelu wrzucamy na siebie stroje kąpielowe i idziemy na plażę. Woda w morzu ciepła. Można by w niej spędzić cały dzień. Potem kładziemy się na leżakach i zasypiamy.
Pokój, hotel i ogród wyglądają tak, że nawet P., który zawsze znajdzie jakiś powód do narzekań, nie ma się do czego przyczepić. Co jest raczej niebywałe. „Ojej życie nagle straciło sens, a Twoja cała osobowość zaczyna się rozpadać” dokuczam mu.
W hotelu 90% gości stanowią Rosjanie. Kolacja przypomina łudząco rewię mody. Prawie wszystkie Rosjanki chodzą w szpilkach. Na takich cie-niu-sień-kich obcasach. Szpilki są złote, srebrne albo czarne. Te, które nie noszą szpilek, chodzą w sandałach z wysokimi cholewami - tak, w sandałach z wysokimi skórzanymi cholewami. Niektóre młode Rosjanki są piękne, jak ta, którą zobaczyłam w jadalni, o której natychmiast pomyślałam, że nawet jeśli ma jakieś wady, to i tak jej uroda wszystkie te wady przyćmiewa. Posągowa uroda. Kobiece kształty, po których spływała długa, bardzo długa chabrowa bawełniana sukienka. Znów – niebotyczne szpile. Jasne, niefarbowane włosy upięte wysoko, co sprawiało, że niebieskie oczy wydawały się lekko skośne. I słowiańskie kości policzkowe, opięte opaloną skórą. Takim kobietom faceci wybaczają wszystkie błędy. Prawdopodobnie.
Na kolacji objedliśmy się jakbyśmy przez tydzień nie widzieli jedzenia (co w moim przypadku nie jest dalekie od prawdy). Potem z ciężkimi brzuchami poszliśmy na spacer po plaży i ogrodzie – weszliśmy do części, w której znajdują się apartamenty. Słowo apartament nie do końca opisuje to miejsce – każdy z nich jest samodzielnym domem otoczonym własnym ogrodem – jak widać nie zabezpieczonym. Tarasy, balkony, ogromne pokoje, w których na ścianach wiszą obrazy w grubych ramach, lampy rzucają dyskretne światło, a fotele prowokują do tego, by się w nich zapaść. Jakaś para jadła kolację. Kobieta w białym szlafroku stała przy stole. W kuchni, na granitowym blacie stały w wazonie świeże lilie.
Gdzieś z tyłu głowy czaiła się myśl, że to wszystko jest aż za bardzo. Że jest ponad oczekiwania.
Ale dość szybko przyzwyczajam się do luksusu. Bardzo szybko.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz