poniedziałek, 10 sierpnia 2009

Wszystkie gazety trąbi ą o końcu lata, chociaż dopiero początek sierpnia, a ja nawet jeszcze nie byłam na wakacjach…
Lubię miasto latem, kiedy ulice się wyludniają. Okoliczne lasy i parki przyjmują mieszczuchów spragnionych kontaktu z naturą, a ja mam miasto dla siebie. Lubię nagrzane mury domów i ulice oddające wieczorem ciepło.
Dziś rano pojechałam rowerem do lekarza w Mariotcie. Obudziłam się z bólem gardła, ucha i połowy szczęki. Bolało od przedwczoraj, ale dziś stwierdziłam, że mam dość. Wyrzyna mi się górna lewa ósemka. Na początku myślałam, że dolna, bo tam mnie boli bardziej, ale to by znaczyło, że to już piąta ósemka, którą mój organizm postanowił z siebie wydać – to chyba niemożliwe… Dolną usunięto mi ładnych kilka lat temu podczas wakacji na Korsyce. Pamiętam te katusze i wcale nie nastraja mnie to optymistycznie, zwłaszcza w kontekście zaczynającego się za tydzień mojego URLOPU… Jestem zdeterminowana, aby jutro dostać się do dentysty. Niech wyrywa i górną ósemkę – po co mi zęby prawie przy gardle? Poza tym górna wbija się w dolne dziąsło i stąd ten ból.
Wyszłam z apteki z reklamówką leków – przede mną siedmiodniowa kuracja antybiotykowa. Gdyby nie fakt, że jak jestem głodna to od razu robię się zła, może bym i mogła się cieszyć z faktu, że mam szansę schudnąć i lepiej wyglądać w kostiumie kąpielowym… natychmiast jednak zaczęłam fantazjować o jakichś miękkich i wysokokalorycznych rzeczach, których nie trzeba za dużo gryźć. Lody cafe latte...?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz