niedziela, 21 listopada 2010

niedziela...

...spędzona przy komputerze. Dużo pracy. Oderwałam się dopiero około piątej po południu - obiad, wybory i kościół, a potem wizyta u Anetki, Łukaszka, Igorka i charta Mańka :) Igorek ma dopiero 3 tygodnie, jest malutki, naprawdę malutki i robi przedziwne miny. Ubranko, które wczoraj kupił mu Przemek będzie mógł włożyć chyba dopiero za pół roku :) Łukaszek jest bardzo przejęty. Ostatnio poszedł po zakupy razem z Mańkiem, ale wrócił już bez psa... Zapomniał. Maniek bardzo chciałby się zajmować Igorkiem, wylizywać go i leżeć przy nim, i czuje się odrobinę zaniedbany, bo nie wszyscy mówią, że nie wolno. Kufa mu posiwiała znacząco od czasu, gdy go ostatni raz widzieliśmy. Anetka wygląda inaczej - pojaśniała od środka. Ale już jej trochę brakuje ludzi - i nic dziwnego... Boi się momentu, w którym na spacerach skonfrontuje się z innymi matkami - te wszystkie kupki, zupki, kolki, pieluchy - rozmowy wyłącznie o tym. Też bym się bała. Ale Igorek jest śliczny.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz