wtorek, 30 listopada 2010

Jestem głodna...

W nocy z niedzieli na poniedziałek poczułam się dziwnie. Zaczęło mnie mdlić. Tak bardzo, że nie mogłam zasnąć. Oszczędzę przykrych szczegółów, ale jedno mogę powiedzieć na pewno - nocy nie przespałam :(  Rano nie byłam w stanie podnieść się z łóżka, zadzwoniłam więc do pracy, że przyjdę później albo wcale. Wymioty ustały, ale wszystko mnie bolało i czułam się nieprzytomna. Około południa jednak zmęczyło mnie gapienie się w okono i monotonnie padający śnieg, skończyłam też czytać "Idź, kochaj" Tomka Tryzny, postanowiłam więc ruszyć do pracy.
Podobno wyglądałam jak 7 nieszczęść. Trzeba było mówić do mnie po 3 razy to samo, żebym: 1. zwróciła uwagę, że ktoś coś mówi; 2. usłyszała; 3. zrozumiała. Czułam się zresztą też nieszczególnie. Mąż telefonicznie "nakłonił" mnie, żebym poszła do lekarza. Miejsc w przychodni oczywiście nie ma... Przychodnie prywatne stały się równie oblegane co publiczne placówki. Można przyjść i czekać i prosić lekarza, żeby jednak przyjął. Tak też zrobiłam. Poszłam i poprosiłam. "Ależ oczywiście, że panią przyjmę! Przecież siedzę tu i się nudzę" powiedział Pan Doktor. Naprawdę!!!
Zbadał mnie i zalecił dietę oraz Coca-Colę. Naprawdę!!!
"No, na pewno! Coca-Colę!" Oburzyła się Mama. A przecież wiadomo, że Coca-Cola i słone paluszki to najlepsze lekarstwo na niestrawność... Ech, Mamo... :)
Tak więc od wczoraj chodzę głodna. Dziś jest gorzej - zaczęłam zdrowieć i reaguję na jedzeniowe zapachy. Wczoraj robiło mi się po prostu niedobrze...

PS Wczorajsze zawieje i zamiecie śnieżne sparaliżowały Warszawę. Samochody stały w gigantycznych korkach. Miałam więc szczęście zostawiając auto pod pracą. Jeszcze więcej szczęścia, bo udało mi się wyjść od lekarza zanim przestały kursować tramwaje. A widząc tłum ludzi oczekujących na przystanku, wpadłam na genialny pomysł i wsiadłam w tramwaj jadący w przeciwną stronę - dojechałam kilka przystanków do zajezdni i załapałam się na miejsce siedzące. Koleżanka, która wyszła z pracy nieco później, musiała wracać piechotą. Zajęło jej to 4 godziny...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz